niedziela, 5 stycznia 2014

Pobudka

 Środek nocy. Budzę się bez większego powodu z odkrytym ciałem. Kołdra leży na podłodze. Czyżby zrzucił ją podczas snu? Co mi się tak właściwie śniło? Eh... Nie pamiętam, nieważne. Siadam na łóżku i przecieram obolałe oczy. Nie są jeszcze przyzwyczajone do nocnej ciemności. Sięgam po komórkę, dobrze by było wiedzieć która jest godzina. Fuck, rozładowana. Czy ja jej przypadkiem nie podłączyłem na noc do ładowarki? Nie wiem, nie pamiętam.
 Spuszczam nogi z łóżka, zimna podłoga, nic przyjemnego. Kiedy po kilku, ciągnących się niemiłosiernie, sekundach moje stopy przywykły do chłodu podłogi zmotywowałem się i wstałem z łóżka. Poczłapałem dość chwiejnym krokiem do biurka i zapaliłem lampkę. Światło raziło moje oczy dlatego kolejne sekundy spędziłem na mrużeniu oślepionych oczu. Kiedy byłem już w stanie przyjrzeć się wnętrzu mojego pokoju bez zbędnych palm i majaków, zauważyłem, że na podłodze są rozrzucone ubrania, które wczoraj ułożyłem na krześle. Eh, może i tego nie zrobiłem, ale wydaje mi się, że o tum bym nie zapomniał.