Wierciła się na łóżku, przewracała z boku na bok, z brzucha na plecy ale nadal nie mogła spać. Mijały minuty, a ona czuła się coraz gorzej. Próbowała zmusić się do snu, żeby już nie myśleć. To nie pierwszy raz kiedy śnił się jej koszmar.
To zaczęło się kiedy zabił się jej najlepszy przyjaciel. W snach to on przychodził do niej, jako nocna mara. Ogromnie się bała. Zawsze był taki blady, miał zapadnięte oczy, kościste ciało. Wyglądał jak śmierć. W snach szeptał do niej dziwne rzeczy, często mówił, że ona będzie następna, że śmierć i ją odwiedzi. W koszmarach wyciągał w jej stronę kościste ręce próbując zabrać ją ze sobą, i wtedy kiedy jego dłonie już jej prawie dotykały, budziła się z krzykiem.
Teraz nie mogła zasnąć, nakrywała się kołdrą aż nie było jej widać, ale nadal się bała. Płakała, trzęsła się. Nie wiedziała co robić. Od dłuższego czasu było w kółko tak było. Męczyła ją bezsenność. Czasem łykała proszki na sen, ale to nie pomagało.
Tej nocy zrobiła coś innego. W swoim pokoju miała pewną rzecz schowana pod materacem. To był nóż, tak na wszelki wypadek, no bo nigdy nic nie wiadomo... Wzięła go w dłonie i rozmyślała. Tak, to było to co powinna była zrobić. On ma racje, nie przychodzi bez powodu. Ujęła rękojeść noża w obie dłonie i podniosła na wysokość twarzy z ostrzem skierowanym w dół. I bez chwili wahania wbiła go sobie w brzuch. Przekręciła i wyciągnęła. Mimowolnie złapała się rękoma za dziurę w brzuchu zaczęła płakać z bólu. Nie długo trwało nim się wykrwawiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz