Każdy dzień był dla nich czyś w rodzaju obozu przetrwania. Ale nie takiego jak może się wydawać, bo tak naprawdę to życie jest największym obozem przetrwania. Wytrwają tylko Ci najchytrzejsi.
Oni byli raczej mało przekonujący w walce o przetrwanie. Chodzili razem wszędzie żeby oderwać się od rzeczywistości. Ale ona prześladowała ich na każdym kroku.Nawet kiedy siedzieli sami w jakimś ciemnym zaułku nie umieli przestać myśleć o tym co jest nie tak w istocie życie.
Byli bardziej uczuciowi niż każdy inny człowiek, a dlaczego? Bo kochali się tak bardzo, że planowali wspólne oderwanie się od rzeczywistości. Pragnęli razem umrzeć i zostać ze sobą związani po weki wieków.
Ich wielka miłość dawała im minimalne poczucie spełnienia i poczucia bycia potrzebnym. Ale to im nie dawało szczęścia. W pewnym dniu, a właściwie nocy zabrali ze sobą do zaułku dwa opakowania białych tabletek i alkohol.
Na całą noc zniknęli i nikt nie wiedział gdzie są. Dopiero następnej nocy znaleziono ich martwe ciała przytulone do siebie w żelaznym uścisku śmierci. Ale nawet po śmierci ich twarze wyglądały na zapatrzone w siebie nawzajem.
Śmierć z miłości, ironia gdyż miłość powinna być szczęściem, a nie trwogą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz