Obudził się pełen nadziei na udany dzień. Wstał z łózka ubrał się i spojrzał przez okno. Niestety już sama pogoda go zdołowała, ponieważ padał deszcz, niebo zasłonięte było chmurami. Cały świat który widział przez okno był szary i smuty. Po chodniku przed jego domem przechodziły pojedyncze osoby schowane pod ciemnymi parasolami.
Zszedł po schodach do kuchni. Domu już opustoszał, wszyscy pognali ku swoim sprawom. Została sam, kolejny powód do narastającego przygnębienia. Usiadł przy stole z kubkiem czarnej kawy w jednej ręce i czarno-białą gazetą w drugiej. Jak zawsze nagłówki przedstawiały rosnące problemy kraju. Odłożył gazetę, nie chciał bowiem czytać tych głupot. Wypił kawę i założył szarą bluzę.
Zabrał klucze z szafki i wyszedł z domu. Nie zabrał ze sobą parasola. Nie interesował go deszcz, nic go nie interesowało. Szedł chodnikiem z rękami w kieszeniach i opuszczoną głową, wymijając pojedynczych przechodniów. Idąc spojrzał na most w oddali, zobaczył drobną sylwetkę która stała na barierce. Od razu pokierował się w tamtym kierunku. Szybko doszedł do celu. Nie miał pojęcia co robić. Osobą stojącą na barierce była młoda dziewczyna, miała zamiar skoczyć, zakończyć życie. On cichym i spokojnym głosem powiedział do niej -Nie rób tego, to niczego nie poprawi. Jednak dziewczyna niezrażona tym co mówił odpowiedziała -Nic, niczego nie poprawi, ale ja już nie będę musiała się męczyć. I skoczyła w dół.
Podbiegł do barierki i spojrzał w dół, bezwładne ciało dziewczyny płynęło z nurtem rwącej rzeki. Już nie mógł nic zrobić. Czuł się bardziej przygnębiony, zły i załamany niż kiedykolwiek.
Ze zrezygnowaniem na twarzy stanął na środku mostu i spojrzał w szare niebo, pozwalając by deszcz padał wprost na jego twarz. Zamknął oczy i czekał na kolejną porażkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz