Kiedy wszyscy się dobrze bawili przy fajnej muzyce, ona siedziała w
spokoju w koncie na kanapie. Nie wyglądała na zbyt ucieszoną z imprezy.
Podszedł do niej ze szklankami wypełnionymi czerwonym płynem w których
pływało coś co przypomniało oko. -Spokojnie to tylko poncz i taki słodki
drobiazg, nie prawdziwy- powiedział z uśmiechem i podał jej szklankę.
Napiła się i odstawiła szklankę, uśmiechnęła się przelotnie i odwróciła
wzrok, jak by zmieszana. -Nie podoba Ci się?- zapytał zakłopotany.
Chwilę milczała, ale gdy otworzyła usta zabrzmiał jej melodyjny głos,
-Podoba, ale to trochę oklepane te wszystkie kostiumy, ozdoby i tak
dalej, ale może nie mam racji.- I znów spojrzała gdzieś nieobecnym
wzrokiem.
Mijał czas, wszyscy bawili się dobrze. Chłopak żegnał gości około
północy, gdyż duża ilość "upiorów" miała zamiar jeszcze poszwędać się po
okolicy. Kiedy myślał, że wszyscy już wyszli i miał włączyć światło,
ktoś położył mu dłoń na ramieniu i przybliżył usta bliżej jego ucha.
-Chciał byś coś jeszcze dziś robić?- zabrzmiał zachrypnięty głos. Z
początku był wystraszony ale gdy się odwrócił ujrzał swoją ukochaną. I
niedługo myśląc odpowiedział co chciała by z nim robić. Zaproponowała
spacer po okolicy plus odwiedzenie cmentarza. Nie lubiła zatłoczonych
miejsc.
Wyszli z domu i szli spokojnie chodnikiem. Kiedy byli w pobliżu bramy
cmentarza lampy przy chodniku zaczęły gasnąć. Chłopaka przeszły ciarki.
Ona szła niezlękniona przed siebie. Przemknęła przez wejście na "martwą
ziemię". On szedł tuż za nią i rozglądał się nieco wystraszony czy
nikogo nie ma w pobliżu. Było cicho i spokojnie. Świszczący wiatr i
odgłosy ptaków dodawały mrocznego nastroju. Dziewczyna usiadła na ławce w
pobliżu cmentarnej kostnicy i mauzoleum. On usiadł obok i spojrzał na
księżyc. Miło spędzili czas na cmentarzu rozmawiając i przyglądając się
nocnemu światu. Wracali do domu inną dróżką nieco mniej odwiedzaną przez
ludzi.
Kiedy byli w dosyć ciemnym miejscu na trasie powrotnej dziewczyna
potknęła się, on schylił się by jej pomóc, wtedy z ciemności wyłonił się
przerażający strach na wróble w przebraniu clowna. oboje wrzasnęli
wystraszeni. Po chwili jednak się uspokoili. Ale dziewczyna dostrzegła,
że z maski na strachu coś wycieka, dotknęła tego. To była krew, ciepła
krew. Chłopak zdjął maskę straszydła... Tam była zmasakrowana twarz
człowieka. Nagle grymas tej twarzy zmienił się jak by krzyczała z bólu.
Dziewczyna zaczęła krzyczeć. Z krzaków zaczęły się wydobywać niepokojące
odgłosy jak by ktoś się zbliżał. Zaczęli uciekać, ale ten ktoś naglę
pojawił się wręcz obok nich.
Okropny krzyk przetoczył się po opuszczonej okolicy. Nikt nie usłyszał
dźwięku tragicznej śmierci zakochanych w czasie święta halloween. Nikt
również nie dowiedział się kto tej nocy zabił trzy osoby. Ciała
znaleziono ustawione jako strachy przy drodze w przebraniach upiornych
klaunów. 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz