Przez ostatni nawał obowiązków, a miała ich naprawdę dużo jak na dziesięciolatkę nie miała w ogóle czasu na zabawę, czy chociażby zwykłe czynności w tym wieku. Codziennie czas musiała zrobić zakupy, ugotować obiad, posprzątać cały dom i zajmować się młodszym rodzeństwem.
Było tak dlatego, że kiedy miała osiem lat jej mama zmarła i zostawiła ją samą z ojcem i trójką młodszego rodzeństwa. Ojciec nie miał łatwo, codziennie pracował po kilkanaście godzin, kiedy wracał do domu zjadał coś co zostawało z obiadu i szedł do łózka. Jej rodzeństwo też dawało w kość, najmłodsze dziecko miało dwa i pół roku, kiedy reszta dzieci była w przedszkolu ten dzieciak zostawał pod opieką sąsiadki, gdyż ona miała jeszcze szkołę. Zawsze wracając ze szkoły szła po zakupy, do przedszkola po brata i siostrę i odebrać najmłodszego brata od sąsiadki. Kiedy to zrobiła, w domu robiła obiad dla rodzeństwa i szła się uczyć.
Każdego dnia wyglądało to tak samo, czasem ojciec wracał później niż zwykle, wtedy musiała zostawać dłużej na nogach. Kiedy kładła się spać wspominała matkę, i w modlitwie błagała ją o pomoc.
Kiedy minęły 4 lata od śmierci matki dziewczynka miała dosyć tego wszystkiego, to było za dużo na psychikę jedenastolatki. Dziewczyna niewiele myśląc do szkoły zabrała jeden przedmiot za dużo. Kiedy lekcje się kończyły uciekła na szkolne poddasze i schowała się w rogu z plecakiem, wiedziała, że o tej godzinie nikt tu nie zagląda. Postawiła pod sobą stare, rozwalone szkolne krzesło i przewiesiła skakankę przez zardzewiały hak pod sufitem. Stanęła na chwiejącym się krześle i zawinęła sobie pętle ze skakanki na szyi. Ze łzami w oczach i z matką w myślach odsunęła krzesło z pod nóg. Zachłysnęła się ostatni raz powietrzem. Przez chwilę się szarpała, po czym jej ruchy ustały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz