Od dawna w mieście stała opustoszona działka pod budowę. Była już strasznie zapuszczona, chwasty były wysokie, a drzewa zajmowały całą przestrzeń. Dzieciaki miały z tego miejsca świetny plac zabaw. Jednak ostatnio przyjechał tam czarny samochód, karawan z przyciemnionymi szybami. Z tylnego siedzenia wysiadła nikomu nieznana kobieta w długim czarnym płaszczu i czarnym kapeluszu o szerokim rondzie z wiszącą czarną woalką. Dlatego też nikt od razu nie poznał wyglądu kobiety. Jednak z tej tajemniczej wizyty wynikało, że owa kobieta zakupiła tą parcelę aby się tu wybudować.
Już następnego dnia przyjechał tam jakiś duży wóz z osprzętem budowlanym i cały zastęp pracowników budowlanych. Pracowali w pocie czoła mimo wysokich temperatur, które rzadko spadały tutaj poniżej 15/20C. Po tygodniu pracy fundamenty domu były przygotowane pod resztę budowy.
W następnym czasie, bardzo szybkim czasie, wyłaniały się kolejne etapy budowy. Ciężko było z początku stwierdzić jak ostatecznie będzie wyglądał dom, ale miał 2 piętra i parter, sporych rozmiarów garaż, dom z garażem łączył wąski zabudowany korytarz. Ogólnie dom przypominał mały gotycki pałacyk. Przed domem, pomiędzy częścią mieszkalną, a garażem wykopali dół, który przerodził się w basen.
Dach domu przypominał nieco małe wieżyczki połączone skośnymi dachówkami. Mimo to całość wyglądała bardzo schludnie. Ściany zewnętrzne wyłożono czarnym kamieniem, ścieżki przed domem wyłożono ciemnymi kamiennymi chodnikami.
Co w tym wszystkim najdziwniejsze? Przez cały okres budowy właścicielka nie pojawiła się tam, ani razu. Ludzie w mieście plotkowali, bo co niby mieli robić skoro nie mogli powiązać właściciela z jego domem? A przecież tak samo tutaj mieszkali, często od urodzenia. Ale nic nie mogli na to poradzić, tajemnicza kobieta chyba chciała pozostać anonimowa jak najdłużej.
Najdziwniejsze stało się dopiero po około tygodniu od zniknięcia budowlańców. Późnym wieczorem przez miasto przejechał ten sam karawan co przed rozpoczęciem budowy. Zaparkował na podjeździe pałacyku. Z przedniego siedzenia wysiadł mężczyzna po pięćdziesiątce w garniturze i szoferską czapką na głowie. Potruchtał do tylnych drzwiczek samochodu i powoli je otwarł. Z wnętrza wozu wyłoniła się odkryta przez prawie całą długość kobieca noga odziana w wysokie czarne szpilki. Skóra kobiety była niemal śnieżno biała.
Kobieta wysiadła z samochodu. Gdy wysiadała z samochodu pociągnęła się za nią długa czarna suknia z rozcięciem nad prawą nogą. Kształt ciała kobiety był niemal idealny, idealnie proporcjonalne biodra, szczupła talia, długie nogi, kształtny biust nie śmiale ujawniony przez głęboki dekolt, zasłonięty częściowo przez czarny zwiewny szal zawieszony na ramionach. Na ramiona spływały delikatne, aczkolwiek wyraziste fale długich czarnych włosów, które ułożone były tak idealnie iż twarz rysowała się jak twarz postaci z najznakomitszego obrazu spod ręki jakiegoś włoskiego mistrza. Usta krwisto czerwone, pociągające i piękne, kości policzkowe idealne wręcz, jedynie oczy skryte za czarnymi okularami.
Tajemnicza kobieta pokierowała się prosto do ciężkich drzwi które otworzył jej ten sam mężczyzna który ją tu przywiózł. Wtedy znikła we wnętrzu domu tak samo tajemniczego jak ona.
"Piękna tajemnicza, a jakże pociągająca." Tak opisywali ją mężczyźni mieszkający w okolicy. Tajemnicza mieszkanka miasta rzadko wychodziła ze swojego domu. A jeśli już tak się działo to najczęściej w nocy, lub kiedy pogoda była nieprzyjemna i ponura. Zawsze była schludnie i wytwornie ubrana. Prawdopodobnie miała dużo pieniędzy i suknie na każdy dzień. Kiedy gdzieś wychodziła zabierała ze sobą czarny koronkowy parasol, niczym w jakimś staroświeckim filmie.
Natomiast kiedy panowała piękna słoneczna pogoda wokół domu krzątał się mężczyzna który był prawdopodobnie: szoferem, lokajem, pokojówką i ogrodnikiem tej kobiety. Jednak nigdy nie wyglądał na zmęczonego, ani przygnębionego. Wszystkie swoje prace wykonywał jak by był w jakimś nieznanym nikomu transie.
Czas w miasteczku płynął, życie mieszkańców toczyło się swoim rytmem, aż do dnia pierwszego zaginięcia. A mianowicie zaginął jeden z mieszkających w mieście mężczyzn. Miał koło trzydziestki, opuścił żonę i dwóję małych dzieci. Poszukiwania nie trwały długo, ostatecznie uznano, że mężczyzna miał dosyć swojego życia i sam wyjechał.
Zwrotem w tej historii był fakt, że jeden z mieszkańców ponoć widział zaginionego w jednym z okien gotyckiego domu owianej tajemnicą kobiety. Nikt jednak nie uwierzył w tę bajkę, gdyż trudno było cokolwiek ujrzeć w oknach wypełnionych witrażami. Tak więc pozostawiono tę sprawę samą sobie.
Mijały dni, a blado skóra piękność zaczęła coraz częściej wychodzić nocą z domu. Pojawiała się w miastowych barach i restauracjach. Widziano wielokrotnie jak uwodziła mężczyzn którzy udawali się wraz z nią jej karawanem (prowadzonym przez szofera) do jej pałacyku. Ale nie było sytuacji by któryś z uwiedzionych mężczyzn nie wrócił do domu. Niektórzy byli żonaci inni nie. Ale łączyło ich jedno, nie pamiętali co stało się w noc którą spędzili w domu owej kobiety.
Dlatego też nikt nie zwracał na to uwagi, uznawano, że oni albo zostali przez nią odurzeni i okradzeni z kasy z portfela, albo po prostu nie chcieli powiedzieć co tam się stało. Chociaż za którymś razem uwiedziony chłopak, młody dobrze zapowiadający się chłopak nie wrócił z domu Clarie, bo tak nazywała się seksowna miastowa tajemnica. Ale przesłuchanie kobiety nic nie wniosło do sprawy zaginięcia.
W mieście zaczęli ginąć ludzie, ale tylko dorośli, podejrzewano Clarie, ale kiedy ją przesłuchiwano nie było żadnych obciążających jej dowodów czy zeznań. Więc zostawała puszczana wolno.
Sprawa przycichła, życie całego miasta biegło swoim rytmem. Aż do dnia gdy z domu Clarie uciekł pewien mężczyzna. Prawie nagi, poobijany i śmierdzący pobiegł od razu na posterunek policji. Streścił dokładnie to co pamiętał ze swojego pobytu w domu tej kobiety.
-By..byłem ta..tam! Uciekłem jej! Schowajcie mnie żeby mnie nie znalazła!- krzyczał i szamotał się, dopiero kiedy dostał proszki uspokajające zaczął mówić normalnie i powoli.
-Ona jest zła, wierzcie mi na słowo, bo ona nigdy was tam nie wpuści. I nigdy nie patrzcie jej w oczy! Ale to przenigdy, bo to prowadzi do zguby, te czerwono żółte ślepia, zagłada i śmierć w zminiaturyzowanej postaci. W jej domu jest strasznie! Mogę wam go opisać!- wtedy poprosił o kubek kawy i koc.
-A więc parter wygląda normalnie, pomijając ciemno czerwone panele na podłodze, gotyckie dywany i kinkiety ze świecami zamiast lamp. Ale całe wyposażenie domu mimo iż drogie i staroświeckie było takie jak w każdym domu, kuchnia, łazienka, salon z wielkim telewizorem, stół do bilardu i mnóstwo innych badziewi. Ale to jest jej potrzebne tylko po to by nas tam zaciągnąć! Na parterze ma kuchnię i jadalnię, a także dużą łazienkę, a na pierwszym piętrze centrum rozrywki. Kolejne schody prowadzą na drugie piętro, to tam nas wykorzystuje. Stoi tam wielkie łóżko z baldachimem i czarny fortepian, a obok łóżka stoją dwa złote świeczniki. Na ścianach wiszą erotyczne akty, nie wiem po co jej to, ale przyznam, że to pobudza wyobraźnię. Kiedy kogoś tam zaprowadzi kocha się z nim długo i namiętnie, wiem bo to pamiętam, a po tem, po tem kąsa w szyję. I wtedy prawdopodobnie powinienem był stracić przytomność i wszystko zapomnieć jak każdy inny, ale coś nie poszło po jej myśli i byłem całkiem świadomy tego co działo się później! - mężczyzna był bardzo roztrzęsiony, ale nie dał sobie przerwać żadnemu z policjantów.
-Może i byłem sparaliżowany, ale widziałem i słyszałem wszystko wokół. Do sypialni przyszedł ten jej lokaj, ona narzuciła na siebie przeźroczysty szlafrok i poszła wraz z nim, coś do siebie szeptali. Po tem weszli do pokoju i ten stary dziad mnie podniósł i zszedł ze mną na sam dół, a ta szmata szła za nami. Zanieśli mnie przez kuchnię i korytarz do garażu, tam na chwilę rzucił mną na zimną kamienną posadzkę, wyciągnął z kieszeni spory klucz i otworzył nim jakieś metalowe drzwi. Później znów mnie podniósł i wrzucił do malutkiego pomieszczenia gdzie strasznie śmierdziało. Drzwi się zatrzasnęły, ale nim to się stało zauważyłem, że w tym malutkim klaustrofobicznym pomieszczeniu było jeszcze sporo innych mężczyzn. Czułem tam stęchliznę i pleśń, oraz nieprzyjemny zapach moczu.
Policjanci spojrzeli po sobie z dziwnymi wyrazami twarzy, ale poprosili by mężczyzna kontynuował. Ten napił się znów kawy i spojrzał na policjantów poważnymi oczyma.
-No i po tem ten stary lokaj znów tam przyszedł, to było długo po tym jak mnie tam wrzucili. I on wyciągnął stamtąd jakiegoś gościa, chyba był martwy. Też chciałem się stamtąd wydostać, dlatego udawałem martwego. Nie było to aż takie trudne, bo byłem już u kresu sił. Lokaj mnie wyciągnął z nogi, wyglądał na niezdecydowanego, tak jak by wiedział iż jeszcze żyję, ale zaciągnął mnie do piwnicy. Strasznie bolało kiedy wlókł moje ciało jak worek po schodach! I wtedy wylądowałem w najprawdopodobniej, najdziwniejszym miejscu jakie w swoim życiu widziałem! Na środku piwnicy stała trumna na postumencie, a po obu jej stronach stały wysokie świeczniki z zapalonymi świecami. Trumna była zamknięta. W ziemi były wykopane doły, a gdzie nie gdzie stały kamienne nagrobki, całkiem bez napisów, tylko goły kamień.
Na chwile urwał swa opowieść i aż ciarki go przeszły. Policjanci spytali czy nie chce odpocząć, ale mężczyzna tylko pokiwał przecząco głową, zaciągnął się powietrzem i zaczął mówić dalej z coraz bardziej przerażonym głosem.
-Ten staruch zapukał w wieko trumny. Ta się podniosła z nieprzyjemnym piskiem. Z środka podniosła się ta pojebana kobieta! Miała ręce skrzyżowane na piersiach i zaspane spojrzenie. Jednak szybko się rozbudziła. Wstała i stopami odzianymi w lśniące szpilki zastukała w postument schodząc powoli na miękką ziemię. "Przepraszam iż panią budzę, ale ten człowiek bardzo nie ładnie oszukuje." To powiedział ten chory lokaj wskazując na mnie. A ona skinęła głową. Podeszła do mnie i skinęła do niego kucając u mojego boku. I od tamtego momentu nic nie pamiętam! Nawet nie wiem jak stamtąd uciekłem! Ale musicie mnie ukryć, ona będzie chciała mnie dopaść!
Mimo ogromnego niedowierzania policjanci uzyskali nakaz przeszukania domu owej Clarie. Co najdziwniejsze ani lokaja ani kobiety tam nie było. Nie było też karawanu. A atmosfera panująca wokół domu była równie nieprzyjemna. Trawa poczerniała i zaczęła gnić, mimo iż wcale nie powinno tak być, a drzewa straciły liście ale tylko te najbliżej domu. W środku domu nie znaleziono żadnych śladów przemocy czy morderstw. W piwnicy nie było trumny, ani kamiennych nagrobków domowej roboty.
Mężczyznę który to wszystko opowiedział posłano do psychiatry na badania. Ale mimo to śledczy nie mogli się powstrzymać by nie przekopać piwnicy. I o dziwo znaleziono tam szczątki zaginionych mężczyzn. Wszystkich co do jednego.
Ale mimo to ani Clarie ani jej lokaja nie odnaleziono, mimo iż poszukiwania były bardzo rozległe i dokładne nigdzie nie słyszano o takich osobach, a ich danie nie figurowały w żadnej bazie danych. Tak więc można uznać sprawę za niewyjaśnioną.
Pozostaje tylko pytanie czy ten incydent się nigdzie nie powtórzy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz