sobota, 19 stycznia 2013

Chora

  Wstałam z podłogi. Nie była twarda i zimna, tylko ciepła i miękka. Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Jest tu dziwnie.  Ale przyjemnie. Wstałam z kolan i znów spojrzałam na pomieszczenie. Nie miało drzwi, nie miało okien. Ale nie bałam się tu być. Ściany są kolorowe w różne zabawne malunki. Podłogę natomiast pokrywała miękka wykładzina. 

  Podeszłam do jednej ze ścian, dotknęłam jej, była gładka i ciepła. Ciekawe dlaczego. Odwróciłam się do innych ścian i teraz pod jedna z nich stała dwuosobowa kanapa pełna poduszek. Podeszłam do niej i usiadłam na niej, zatapiając się w ogromną ilość miękkich poduszek. Jak tu miło, pomyślałam, tuląc poduszki. I wtedy dostrzegłam kolejna rzecz której tu wcześniej nie było. Mianowicie lustro z drugiej strony pokoju. 
  Wolnymi krokami podeszłam do tajemniczego lustra. Zobaczyłam własne odbicie, w sumie nic dziwnego. Ale mój wygląd był taki... słodki. Ciemne włosy spięte w kucki, na ciele żółto-biała sukienka do kolan, na nogach białe rajstopy, a na stopach czarne buty na płaskim obcasie. Ciekawe dlaczego tak wyglądam. Ale nim zdążyłam się nad tym zastanowić dostrzegłam kolejna rzecz w pokoju. Wielkiego pluszowego misia, do którego od razu podbiegłam mocno go przytulając. Nie jestem pewna dlaczego to zrobiłam ale to było miłe uczucie.
  -Widzi pani w jakim stanie jest pani córka. Nie możemy jej wypuścić.
Kobieta zaniosła się płaczem. Widziała całe zajście, i nie mogla uwierzyć, że z jej córka jest tak źle. 
  Widziała wszystko, widziała jak jej dziecko wstaje z zimnej podłogi i cały czas rozgląda się po pokoju. Widziała jak podbiegła do materaca na którym powinna spać i skakała po nim jak małe dziecko, podrzucając koc do góry. Widziała jak podbiegła do pustej ściany i zaczęła zachowywać się jak by stroiła się przed lustrem w sklepie, unosząc materiał fartucha w który była ubrana. Widziała, też jak jej córka podbiegła do poduszki obok materaca i zaczęła się śmiać i ja przytulać jak zabawkę.
  I wtedy miała dość, odsunęła się od okienka w drzwiach i spojrzała mokrymi od łez oczami na lekarza. Wiedziała, że już nie odzyska dziecka. Z łzami w oczach poszła korytarzem w ślad za lekarzem z którym tu przyszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz