czwartek, 3 stycznia 2013

Na drógą stronę

  Po raz kolejny poczułam się kompletnie, nikomu nie potrzebna. To kolejny raz kiedy wszyscy mają mnie gdzieś. Niedawno były święta, czas radości? Akurat... Jedyne co mnie w ten dzień ucieszyło to prezent który sama sobie dałam w samotności. Pudełko wypełnione żyletkami. I jedną właśnie trzymałam w dłoni. Ślicznie odbijała światło, cała była taka śliczna. Wydawać by się mogło, że krzyczy, że chce poczuć na sobie moją krew. Nie chciałam jej zawieść. W końcu to jedna z moich najlepszych przyjaciółek. 

  Często siedzimy sobie razem w koncie pokoju, one i pomagają, naprawdę jestem im wdzięczna. Teraz siedzę sobie z tym pudełkiem pełnym moich przyjaciółek i patrzę jak odbijają światła lampy. Zajrzałam do pudełka, i teraz przez chwilę poczułam wahanie. Czekał tam na mnie mój nowy przyjaciel, skalpel. Jest ostrzejszy niż moje koleżanki, ale dziś jest dzień w którym to on mi pomoże. W końcu dziś kończy się stary rok, czemu by nie zaszaleć?
  Jestem całym zmizerniałym sercem przekonana, że to dziś jest dzień w którym naprawdę sobie ulżę. Wzięłam do ręki skalpel, był lekki, połyskujący i na pewna bardzo ostry. Lekko przejechałam nim po skórze, jakie to było przyjemne, ale nie chcę tylko powierzchownych ran. Chcę czegoś więcej. Skalpel, na tyle ostry by rozciąć skórę i dostać się do żył. I tego chciałam, podciąć sobie i zobaczyć tą sączącą się z rąk krew.
  Łzy ciekły mi po policzkach, ale wcale nie byłam smutna, czułam się wręcz wspaniale. Z jednej ręki już sączyły się rubinowe strumienie krwi. Czuła, że odlatuje, tak jak bym przed chwilą coś ćpała. Nie czułam już tej ręki, ale zmusiłam ją by pochwyciła skalpel, rozcięła nim drugą rękę. Z obu rąk lała się krew. Czułam euforię, ale i strach.
  I wtedy ją zobaczyłam. To dobra wróżka, jestem tego pewna. Była w długiej czarnej sukni, twarz chował kaptur. Czułam, że chce mi pomóc. Wyciągnęła w moją stronę swoją wychudłą dłoń. Sięgnęłam ku niej. I poczułam, że odrywam się od rzeczywistości. To było coś wspaniałego, trzymałam ją za rękę. Ona drugą, wolna ręką wskazała na ostre biało-żółte światło. I wiedziałam, że muszę tam pójść. Weszłam w światło. Przepełniło mnie szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz