sobota, 26 maja 2012

Żyletka

  Weszła do łazienki. Oparła się o ścianę i osunęła bezwładnie na zimną podłogę. Miała wszystkiego dosyć. W lewej dłoni trzymała żyletkę, której ostrze odbijało słabe światło rzucane przez lampkę nad lustrem. Obróciła ostry przedmiot w palcach, kilka razy. Lekko się uśmiechnęła wyobrażając sobie co mogła by zrobić za pomocą ostrej żyletki. Przełożyła ostrze do prawej dłoni i wyprostowała lewą rękę. Powoli zbliżyła żyletkę do nadgarstka lewej ręki.
  Gdy miała zrobić pierwsze cięcie zawahała się, lecz nie przerwała. Zacisnęła usta, zmrużyła oczy, po czym ostrze wbiło się w jej skórę. Pociągnęła wbitą żyletkę wzdłuż ręki. Z oczu popłynęły pojedyncze łzy. Czuła ból, ale satysfakcjonowało ją to. Wyjęła żyletkę z rany, krew zaczęła powoli wypływać z rozcięcia. Nie przyglądała się temu, lec znów nacięła kolejny fragment ręki. 
  Powtórzyła ten zabieg kilkakrotnie. Z ran sączyła się krew. Czerwone krople skapywały z ręki na podłogę, zaś łzy mieszały się z czerwonym płynem.
  Nie miała dość po mimo bólu i łez. Wzięła żyletkę do lewej ręki i zaczęła okaleczać prawą, zaczynając od głębszych cięć na nadgarstkach, i idąc coraz wyżej, zadając sobie coraz większy ból.
  Z oczu płynęły coraz szersze strumienie łez. Wiedziała, że nie powinna. Lecz to był jedyny sposób byprzestać myśleć o całym złu, jakiego doznała. 
  Za drzwiami usłyszała kroki. Wystraszyła się. Rozcięła skórę jeszcze kilkakrotnie na obu rękach. Krew zaczęła wylewać się mocniej i bardziej obficie. Usłyszała jedynie jak ktoś krzyczy jej imię i próbuje wyłamać drzwi łazienki. Wiedziała, że traci świadomość. Powieki zamknęły się, a ciało bezwładnie osunęło się w dół. Ostatnie co poczuła to błogie szczęście.
  Pożegnała się ze światem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz