sobota, 29 czerwca 2013

Strych


  Może nie jestem najlepszą osobą by o tym opowiedzieć, ale prawdopodobnie jestem jedyną osobą jaka ją poznała i w nią uwierzyła.

  Historię poznałam od mojej babci, bo to jej się to przydarzyło. Niestety moja babcia zmarła w zeszłym tygodniu i od tego czasu zaczyna mnie coś martwić, ale o tym później.



  Wszystko zaczęło się gdy moja babcia zamieszkała w tym domu ze swoimi rodzicami. Była wtedy mniej więcej w moim wieku, miała mniej więcej 16 lat. Jej rodzice, a moi pradziadkowie kupili ten wielki wiktoriański dom od jakiegoś tajemniczego gościa za przystępną cenę. Wprowadzili się stosunkowo szybko, gdyż dom był praktycznie wyposażony, wystarczyło dodać kilka rzeczy.

  Jednak jedno pomieszczenie było zamknięte, a nowi właściciele nie dostali do niego kluczy, tym pomieszczeniem był strych, to pomieszczenie ponoć od samego początku budziło u mojej babci niepokój, ale rodzice jej nie wierzyli, mówili że to zwykłe brednie i tyle. Może to dlatego, …że moja rodzina od zawsze była bardzo religijna i nie wierzyło się w takie rzeczy? Nie jestem pewna.

  W każdym razie od samego początku moja babcia powtarzała swoim rodzicom, żeby jakoś otworzyć strych i sprawdzić co tam jest, chciała wiedzieć czy jej obawy są bezpodstawne, czy może jednak ma racje. Ale jakoś nie doszło do otwarcia strychu za życia moich pradziadków.

  Gdy moi pradziadkowie zmarli moja babcia została w domu całkiem sama, miała wtedy jakieś 23 lata. Jak to powiedziała, całe szczęście, że zaledwie rok później wprowadził się jej narzeczony, później mąż, mój dziadek. Cieszyło ją to bowiem sama nie miała odwagi otworzyć wciąż zamkniętego tajemniczego strychu. A jak przyznała, cały czas ją przerażał.

  Jednak historię o podejrzeniach względem poddasza babcia opowiedziała dziadkowi dopiero gdy na świecie była już moja mama i wujek. Oboje mieli po pięć lat, bliźniaki. Dziadek też jej nie wierzył w jej wymysły, ale zgodził się aby otworzyć strych skoro stoi zamknięty od tylu lat i nikt jeszcze nie sprawdził co tam jest.

  Strych został wtedy nareszcie otworzony. Jednak co tam znaleziono? Stosunkowo niewiele rzeczy. Stare meble poprzykrywane wyblakłymi prześcieradłami całe pokryte kurzem. Kilka skrzyń wypełnionych starymi dokumentami i jakieś pozjadane przez mole stare ubrania. Wtedy zatriumfował mój dziadek, gdyż wyszło, że moja babcia niepotrzebnie martwiła się tyle czasu. Ale to, że nic nie znaleziono na strychu wcale nie zmieniło tego, że to miejsce wciąż ją przerażało i czuła, że coś jest nie tak.

  Pewnego razu gdy mój dziadek był w pracy, a mama z wujkiem w szkole, moja babcia postanowiła sama pójść na strych. Nawet gdy o tym opowiadał głos jej drżał. Gdy tam poszła było popołudnie, słońce mocno świeciło, wpadając przez małe okienko w dachu. Nie było tam nic strasznego, nic co przyprawiło by normalnego człowieka o dreszcze, jednak moja babcia się bała.

  Oglądała wszystko dokładnie, mimo, że z dziadkiem ściągnęli wszystkie prześcieradła z mebli jedno wciąż zakrywało obraz na ścianie. Babcia nie myślała długo i zrzuciła owe prześcieradło z obrazu. Malowidło przedstawiało młodą kobietę. Jej twarz była smutna, oczy zmrużone, a włosy podały na ramiona falami przez skrzywioną postawę postaci na obrazie, z jednego oka owej postaci spływała łza. Co najdziwniejsze ponoć gdy moja babcia odwróciła na chwilę wzrok, łza zniknęła.

  Wtedy babcia uciekła z tego pomieszczenia i przez długi czas tam nie wchodziła. Miała wrażenie, że kobieta z obrazu naprawdę płakała, a co gorsza, obserwowała ją.

  Ostatni raz gdy moja babcia była na strychu to było jakiś miesiąc przed tym jak trafiła do szpitala. Niestety nie zdążyła mi opowiedzieć co się wtedy stało, przed jej śmiercią odwiedziłam ją zaledwie raz i była tak słaba, że nie próbowałam nawet pytać, jedynie powiedziała „Uważaj na ten przeklęty strych”. Nie pytałam jej dlaczego, tylko siedziałam przy niej.

  A teraz wróćmy do tego co mnie martwi. A mianowicie od wczoraj to ja mieszkam z rodzicami w domu należącym do moich dziadków.

  Zapomniałam wspomnieć, że dziadek zmarł kiedy moja mama miała 10 lat, zmarł na zawał serca. Nigdy nie łączyłam tego wszystkiego w całość, ale sądzę, że śmierć dziadka mogła mieć coś wspólnego z tym wszystkim co działo się wtedy w domu. Teraz już ani dziadek, ani babcia nie żyją, a dom należy do mojej mamy. A dlaczego do niej, a nie do wujka? Cóż, mój wujek również nie żyje, od jakichś pięciu lat. Jak zmarł? Miał zawał tak jak mój dziadek. Uznano, że to cecha rodzinna, więc nie było powodu by przejmować się dość młodą śmiercią mojego wujka.

  Teraz jeszcze jeden fakt o tych trzech zgonach, moja babcia również zmarła na atak serca...

A dlaczego uważam, że związek z tym ma ten dom? Już mówię, mnie też przeraża ten durny strych. Od kąt tutaj jesteśmy boję się nawet przejść obok schodów które na niego prowadzą. Co gorsza mój pokój znajduje się zaraz obok tych schodów. W nocy słyszałam jakieś dziwne dźwięki na schodach, ale moja mama powiedziała, że zapewne na strychu są jakieś gryzonie, albo coś. Ale trudno mi w to uwierzyć po tym co opowiedziała mi babcia. Dzisiaj postanowiłam pójść na górę kiedy rodzice pojadą po resztę mebli.



  Okej rodziców nie ma, jestem całkiem sama w domu. Idę na strych.



  Boże! Właśnie zbiegłam z góry, już nigdy przenigdy tam nie wrócę! Nigdy nie zapomnę tego co tam widziałam i mam nadzieję nigdy tego nie zobaczyć. Tam był ten cały obraz, była tam też...była ta ..ta kobieta z obrazu! Stała obok kogoś, ten ktoś wisiał na sznurze! Ona go głaskała po ręce, a potem zauważyła mnie. Płakała, ale wyglądała na złą, była zła na mnie! Jak tylko zaczęła iść w moją stronę zaczęłam uciekać i zatrzasnęłam drzwi strychu.

  Mam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia, boję się. Czy ona mnie dopadnie? Czy ona tu przyjdzie? Przecież jest pod tym samym dachem co ja, co moi rodzice. Nie chcę tu mieszkać! Co na to powiedzą moi rodzice? Przecież mi nie uwierzą. Co mam robić?!
  Te raz leżę skulona pod kołdrą w moim pokoju, wciąż jestem sama w domu. Czekam, aż rodzice wrócą do domu. Na schodach znowu słychać coś dziwnego, jakieś szuranie i chrobotanie, jak by ktoś próbował otworzyć drzwi od strychu szponami. Pomocy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz