czwartek, 27 września 2012

...śmierci śmiech


Życie jest krótsze niż mogło by się wydawać

  Codziennie szczęśliwy z życia wchodził na spacer. Siedział na ulubionej ławce, słońce ogrzewało jego twarz. Był szczęśliwym człowiekiem. Zazwyczaj nie musiał się niczym trudzić, wszystko przychodziło mu z łatwością. Czasem gdy przychodził na ławkę siadała obok niego ładna dziewczyna, on skrycie ją kochał. Ale bał się zagadać. 
  W pracy też miał z górki, szef był jego dobrym kumplem więc w sumie nie musiał robić nic wielkiego. Był po prostu życiowym szczęściarzem. zawsze było mu najłatwiej.
  Nie wiedzieć czemu kiedy miał 7 lat jego rodzice zmarli w wypadku samochodowym.  Został sam z babcią. W szkole szło mu bardzo bardzo dobrze. Zawsze same piątki, pełno przyjaciół. Ale całe życie prześladowała go strata rodziców. Kiedy miał 15 lat dowiedział się, że jego matka była w ciąży gdy zginęła. Kolejny raz dowiedział się przykrej rzeczy. Źle się czuł przez dłuższy czas, ale wiedział że nie może rezygnować z bycia najlepszym, zawziął się i coraz lepiej się uczył. Niestety w wieku 18 lat stracił nawet swoją jedyną rodzinę, swoją babcię. Został sam. 
  Niedługo później udało mu się dostać na studia, ukończył je w wieku 22 lat. I zaraz po tem znalazł pracę, zaprzyjaźnił się ze swoim szefem i szybko stał się wpływowym członkiem firmy. No i tak jest cały czas. 
  Jak co dzień poszedł do parku, spotkał tam swoją miłość, i po raz pierwszy odezwał się do niej. Rozmowa  była udana, umówili się. Po kilku randkach zostali parą, a po roku razem zaręczyli się. Wszystko było idealne, wzięli ślub, zamieszkali razem.
  Niedługo później jego piękna żona zaszła w ciążę. Był rozanielony. Cały czas się uśmiechał, był tak szczęśliwy i wszystkim się chwalił, że zostanie ojcem. Niestety to nie trwało długo... Żona wpadła pod samochód, nie przeżyła ani ona, ani dziecko.
  Załamał się, przez kilka dni codziennie siedział nad szklanką w barze i zawsze wracał do domu zalany. Jego życie straciło jakikolwiek sens, po prostu całe jego szczęście wyparowało, dając miejsce gorzkiej rozpaczy. Nie czekał długo, kiedy zorganizował pogrzeb dla swojej ukochanej sam się powiesił na strychu ich domu. Chciał dołączyć do swojej rodziny..

wtorek, 25 września 2012

Krwią oblana...

jakość..

Ehh

  Tak dziś myślałam... i skoro ja mam zły humor to może dziś coś dobrego napisze...
  
  Mijały godziny, a zegar wciąż pokazywał dwunastą, sam środek nocy. Na podłodze rozłożony był koc, przytarty i zniszczony. Wokół niego poustawiane świeczki, niektóre się paliły inne powoli gasły. W pokoju panował półmrok, nie było widać nic poza fragmentami dywanu i punkcikami gasnących świec. 
 Jednak można było dostrzec coś jeszcze, coś co było niepewne jak fatum na pustyni. Była to niewyraźna sylwetka człowieka, nie było widać nic poza niewyraźnym kształtem.
 Ta niewyraźna osoba siedziała na samym środku dywanu i kołysząc się nierówno mamrotała coś sama do siebie.. a może jednak nie do siebie?.. Świeczki zaczynały gasnąć, w pokoju panował dziwny chłód mimo iż był środek lata..
  Postać zaczęła unosić ręce w górę, w prawej dłoni coś trzymała, ale z powodu mroku nie można dojrzeć co to. Świeczki rozbłysły na chwilę jaśniej, jak pod wpływem jakiegoś zaklęcia.. Przez ułamek sekundy można było spojrzeć na tę tajemniczą postać w świetle. Lecz najbardziej rzucał się w oczy nóż który miała w ręce. I nagle w ciemnościach jej dłoń zbliżyła nóż do twarzy i rozcięła policzek.. Gy popłynęła krew świeczki zgasły. Jęk bólu osoby odbił się echem od ścian pustego pokoju. 
  Po tym zdarzeniu w pokoju zapadła cisza na długi czas, tak by się mogło wydawać. Jednak po kilku minutach świeczki zabłysły, ujawniając to co kryło się w mroku. Na dywanie leżała zakrwawiona dziewczyna, martwa. Miała pokaleczoną twarz, ręce i nogi. Ciało leżało w kałuży własnej krwi.
  

czwartek, 20 września 2012

Bojicie się?


Przykre


Przemoc w rodzinie

  Dziewczyna siedziała w koncie, z kartką papieru i pudełkiem kredek. Malowała to co podpowiadała jej wyobraźnia, bardzo bujna wyobraźnia. Ale niestety nie były to śliczne kolorowe obrazki, tylko przeciwnie, czarne, szare i ponure obrazki pełne smutku. 
  Kartki były rozrzucone niedbale po podłodze. A dziewczyna ciągle malowała kolejne i kolejne. Ręce całe miała brudne od czarnej kredki. Zamknięta w swoim własnym świecie pochłonięta była malowaniem. Nie słyszała nic, dzięki uciekaniu w swój świat nie słuchała kłótni rodziców gdy ojciec wracał pijany do domu, albo gdy matka płakała w drugim pokoju. Nie chciała wiedzieć co dzieje się w domu.
  Czasem płakała i przytulała kurczowo swojego małego zniszczonego misia, wtedy czuła potrzebę rysowania tego co czuje. Kilka razy matka wyszła z nią na podwórko przed blokiem żeby pobawiła się z dziećmi, ona jednak tylko siedziała na huśtawce, wpatrując się tępo w piasek pod nogami. Czasem jednak brała kredę i malowała coś na chodniku. Inne dzieci ją omijały, tak jak by była jakimś odmieńcem. Czasami ją to bolało, ale nie brała tego do siebie. Bardziej przejmujące dla niej był smutek towarzyszący temu co działo się w domu.
  Raz dziewczynka została w domu sama z ojcem, matka poszła po zakupy. Niestety ojciec był pijany, a mała nie chciała go słuchać i ten ją uderzył, wtedy wróciła matka. Mama chciała ją obronić, jednak ojciec ją też uderzył kilka razy na oczach dziewczynki. Ta zapłakana podbiegła do matki by sprawdzić czy nic jej nie jest, mama kazała jej iść do pokoju. W takich sytuacjach dziecko jeszcze bardziej zamykało się w sobie.
  Za którymś razem dziewczynka nie wytrzymała tego i powiesiła się w swoim pokoju, w ręce miała swojego ukochanego misia.

wtorek, 18 września 2012

Na dobry sen ..


Jedyne co pamiętam..


Las..

  Idę wąską ścieżką w zaciemnionym lesie. Jest późno. Nie boję się, jest mi przyjemnie iść samemu przez mroczny, czarny las. Czuję powiew wiatru, słyszę odgłosy zwierząt czających się gdzieś niedaleko. Obserwują mnie nie ujawniając się, to dziwne ale satysfakcjonujące. Wreszcie ktoś mnie dostrzega. Idę dalej. Idąc patrze w czarne, rozgwieżdżone niebo. Księżyc jest zasłonięty szarawymi chmurami leniwie sunącymi po niebie. Jest pięknie. Nie chce stąd iść. Chcę zostać w tym cudownym, cichym i spokojnym miejscu. Nie boję się tu być, jak wielu...
  Idąc spostrzegam jakieś światło niedaleko. Mignęło gdzieś między drzewami. Zaintrygowany podbiegłem w tamto miejsce.  Ale światełko zniknęło. Zrezygnowany wróciłem na ścieżkę, i poszedłem dalej przed siebie. Jednak z narastającym niepokojem sprawdzałem czy nic za mną nie podąża. Wcześniej nie czułem tego niepokoju.. strachu. Źle mi z tym, przyśpieszam kroku. Zaczynam biec. Czuję jak by ktoś mnie gonił, śledził, ciągle za mną szedł. Miałem wrażenie, że coś na drzewach się we mnie wpatruje. Biegłem coraz szybciej.. Potknąłem się. Od razu podparłem się na rękach i odwróciłem na bok i spojrzałem za siebie. 
  Stała tam jakaś niewyraźna postać. Na wysokości serca świeciło się blade, błękitne światełko. Wpatrywałem się w nie jak zahipnotyzowany. Mimo strachu nie mogłem oderwać wzroku od postaci. Nagle twarz dziwnej osoby zaczęła się do mnie zbliżać. Światełko powędrowało do góry oświetlając tę scenę. Ujrzałem twarz, a właściwe coś co przypominało twarz.. czarne oczodoły... nie pamiętam nic więcej zemdlałem. Ostatni obraz to czarne puste i przerażające oczodoły oświetlone błękitnym światłe.

sobota, 15 września 2012

Odemnie

Dziś miałam trochę na głowie, więc nic nie napisałam. Ale tak po  za tym to mam nadzieję, że ostatnia historia się podobała :))                   
                                                         Pzd. Tajemnicza


 
 Orginał
 
Mój rys. 
(trochę rozmazane ale zdj. z telefonu)

czwartek, 13 września 2012

źródło: http://gothicarts.org/ 

Częsty przypadek

  Często patrząc w lustro widzimy kogoś grubego i brzydkiego, tak też było z nią. Codziennie patrząc w lustro wmawiała sobie, że jest gruba, że chce mieć figurę jak modelka. W szkole chowała się po kontach. Przestawała jeść, prośby rodziców nic nie dawały. Jadła coraz mniej i mniej. Każdy większy posiłek zwracała, wymuszając wymioty.
  Co parę dni sprawdzała ile schudła, i ile jeszcze powinna schudnąć. Nadal widziała w sobie grubaskę, a tak naprawdę zaczynała przypominać szkielet z podkrążonymi oczami. Wszyscy zaczynali się o nią martwić. Chudła w zaskakująco szybkim tempie. Ograniczała wszystko co tylko mogła, żeby nie jeść. Piła tylko wodę, jadła tylko wtedy kiedy to sobie ustaliła. 
  Nadal nie była zadowolona ze swojej figury. Szukała w internecie jak mogła by schudnąć. Znalazła stronę gdzie za niewielkie pieniądze można anonimowo kupić amfetaminę. Zamówiła trochę narkotyku. Brała go nie dużymi dawkami z początku.. kiedy zauważyła, że to faktycznie zmniejsza jej wagę zaczęła przyjmować większe dawki. 
  Od narkotyków stawała się ospała, słaba i ciągle śpiąca. Nie miała na nic siły. Często mdlała. Ale nie przestawała się katować. Narkotyki uzależniły ją. Ale długo to nie trwało nim zakatowała się na śmierć tylko z powodu tego, że wmawiała sobie iż jest za gruba.

wtorek, 11 września 2012

psychiatric facility


Psychiatryk wersja horror

  Idąc po opustoszałym korytarzu zastanawiała się gdzie jest i co tutaj właściwie robi. Nie wiedziała co się stało, ani jak się tutaj znalazła. Nie pamiętała nic z kilku ostatnich dni. Strasznie bolała ją głowa. A do tego to ciągłe miganie lamp strasznie rozpraszało jej już nader rozbiegane oczy. Czuła się bardzo źle i niekomfortowo.
  Wszystko ją bolało zaczynając od głowy a kończąc na stopach. Miała wrażenie jak by została pobita. Mimo bólu narastającego z każdym krokiem szła przed siebie. Coś pchało ją w przód i nie dawało się zatrzymać, nie mogła też zawrócić. Bała się ale jednocześnie była ciekawa gdzie idzie. 
  Poruszała jedynie głową i nogami. Czuła, że ręce ma tak jak by skrępowane. Spojrzała na siebie z góry. Była ubrana w biały, ale nie do końca, kaftan bezpieczeństwa. Krępował jej ręce tak, że nie mogla ich używać. Szła na boso, była brudna i posiniaczona. Każdy krok sprawiał jej ogromny ból.
  Idąc wzdłuż korytarza mijała drzwi. Część z nich była wyrwana z zawiasów, a gdzieniegdzie drzwi w ogóle nie było. W pomieszczeniach panował mrok, tylko w poniektórych przebijała się odrobina światła nocnego nieba przez okna zabite deskami. Podłoga po której stąpała była pokryta różnorodnymi rzeczami, gdzieniegdzie pokryta kałużami z nieznanych jej substancji. Mimo to zręcznie wszystko omijała.
  Zbliżała się do końca korytarza, na końcu znajdowało się ono, uchylone, gdyż poszarpana zasłona powiewała lekko. Nim jednak zbliżyła się do tego tajemniczego okna stanęła na przeciw dużego popękanego lustra. Zobaczyła swoje przerażające odbicie. Wyglądała jak trup, blada jak zjawa. Miała fioletowe worki pod oczami, jej spojrzenie było mętne i rozbiegane. Kaftan który miała na sobie był poszarpany i brudny. Skóra na nogach posiniaczona i brudna. Gdy zaczęła czuć się nieswojo patrząc na swoje odbicie lustro przewróciło się i rozbiło w drobny pył. A ona zaczęła znów iść przed siebie. 
  Idąc musiała przejść po roztrzaskanym szkle kalecząc stopy i pozostawiając krwawe ślady za sobą. Zbliżała się do okna. Gdy doszła do okna zasłona spadła a okno otwarło się i wpuściło do środka chłodny powiew wiatru. Spojrzała przez nie i zobaczyła czarne niebo upstrzone gwiazdami. Znajdywała się na piętrzę. Spojrzała w dół. Latarnia stojąca nieopodal oświetlała mały skrawek ziemi poniżej.
  Na ziemi coś leżało, ale nie widziała dokładnie. Ale jednak gdy wytężyła wzrok ujrzała krew i ciało, ale nie jedno a wiele ciał zakrwawionych, leżących obok siebie, a nawet na sobie.
  Nagle poczuła nieodpartą chęć by skoczyć z okna. Choć jakaś część jej nie chciała by skoczyła, pozostała część jednak kazała skoczyć. Nie mogła sama siebie powstrzymać, wychyliła się i wypadła z oka. Lądując z mocnym uderzeniem na ziemi. Leżała teraz w kałuży krwi. Jej ciało było już martwe.

A więc..

  Tak sobie ostatnio myślałam i wpadłam na pomysł żeby do bloga oprócz historii o samobójstwach, próbach samobójczych itp. włączyć historie typu horror i thriller.. 
  Myślę, że to nie jest zły pomysł. Wrzucę jedną bądź dwie tego typu historie i poczekam czy będą się one cieszyć zainteresowaniem.. 

                                                                                    Tajemnicza

czwartek, 6 września 2012

Ławeczka..


Nie do końca świadomie

  Miała odbyć się wielka i huczna impreza z okazji urodzin jego najlepszego kumpla. Już kupił mu prezent. Teraz tylko pomagał przyjacielowi zorganizować dużą imprezę. Na urodziny został zaproszony wraz ze swoją dziewczyną. Oprócz nich zaproszono też mnóstwo innych znajomych.
  Nadszedł dzień imprezy. Wszyscy się świetnie bawili. Większość uczestników zabawy następnego dnia była na poważnym kacu. On sam nie wiele pamiętał, widać za dobrze się bawił. Obudził się na kanapie u kumpla. 
  Kilka dni później dotarło do niego kilka zdjęć z imprezy. Nie były zbyt pocieszające. Przedstawiały jego dziewczynę z jego najlepszym przyjacielem. Były nawet zdjęcia których nie chciał nawet oglądać. Jedyne co zrobił to zadzwonił do dziewczyny i zapytał jak mogła mu to zrobić, i że z nią zrywa. Ona próbowała jakoś go przekonać, że była pijana i, że nie wiedziała co robiła, ale on jej nie słuchał. Wyłączył telefon i poszedł w miasto.
  Pierwsze miejsce jakie odwiedził to była zwykła speluna z tanimi %. Było to jedno z dwóch miejsc jakie odwiedził tamtej nocy. W barze wypił dość sporo. Nie zastanawiał się nad tym. Kiedy był już porządnie wstawiony i sam nie wiedział co się wokół niego dzieje, Jeden z ochroniarzy wyrzucił go na chodnik przed barem. Nie odszedł daleko, chwiejnymi krokami dotarł do najbliższej ławki i usiadł na niej. 
  Było bardzo zimno, chłopak nieświadom tego jakie mogą być konsekwencje zasnął na ławce. Ale na jego nieszczęście zamarzł w nocy. Była to jego ostatnia noc, stracił wszystko.

sobota, 1 września 2012

Pożegnajmy wakacje

  To już ostatnie chwile wakacji, dla tych którzy wciąż się edukują (w tym i dla mnie). Ale nie rozpaczajmy, melancholia roku szkolnego nie jest aż tak bardzo przytłaczająca jak by się mogło wydawać...