Codziennie szczęśliwy z życia wchodził na spacer. Siedział na ulubionej ławce, słońce ogrzewało jego twarz. Był szczęśliwym człowiekiem. Zazwyczaj nie musiał się niczym trudzić, wszystko przychodziło mu z łatwością. Czasem gdy przychodził na ławkę siadała obok niego ładna dziewczyna, on skrycie ją kochał. Ale bał się zagadać.
W pracy też miał z górki, szef był jego dobrym kumplem więc w sumie nie musiał robić nic wielkiego. Był po prostu życiowym szczęściarzem. zawsze było mu najłatwiej.
Nie wiedzieć czemu kiedy miał 7 lat jego rodzice zmarli w wypadku samochodowym. Został sam z babcią. W szkole szło mu bardzo bardzo dobrze. Zawsze same piątki, pełno przyjaciół. Ale całe życie prześladowała go strata rodziców. Kiedy miał 15 lat dowiedział się, że jego matka była w ciąży gdy zginęła. Kolejny raz dowiedział się przykrej rzeczy. Źle się czuł przez dłuższy czas, ale wiedział że nie może rezygnować z bycia najlepszym, zawziął się i coraz lepiej się uczył. Niestety w wieku 18 lat stracił nawet swoją jedyną rodzinę, swoją babcię. Został sam.
Niedługo później udało mu się dostać na studia, ukończył je w wieku 22 lat. I zaraz po tem znalazł pracę, zaprzyjaźnił się ze swoim szefem i szybko stał się wpływowym członkiem firmy. No i tak jest cały czas.
Jak co dzień poszedł do parku, spotkał tam swoją miłość, i po raz pierwszy odezwał się do niej. Rozmowa była udana, umówili się. Po kilku randkach zostali parą, a po roku razem zaręczyli się. Wszystko było idealne, wzięli ślub, zamieszkali razem.
Niedługo później jego piękna żona zaszła w ciążę. Był rozanielony. Cały czas się uśmiechał, był tak szczęśliwy i wszystkim się chwalił, że zostanie ojcem. Niestety to nie trwało długo... Żona wpadła pod samochód, nie przeżyła ani ona, ani dziecko.
Załamał się, przez kilka dni codziennie siedział nad szklanką w barze i zawsze wracał do domu zalany. Jego życie straciło jakikolwiek sens, po prostu całe jego szczęście wyparowało, dając miejsce gorzkiej rozpaczy. Nie czekał długo, kiedy zorganizował pogrzeb dla swojej ukochanej sam się powiesił na strychu ich domu. Chciał dołączyć do swojej rodziny..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz