wtorek, 6 listopada 2012

Wciągająca książka (CD)

Cz.1

  Przed jej oczyma rozciągał się piękny krajobraz, z jedną tylko wadą, wszystko było jakieś szare i ponure. Ale mimo to było tu piknie. Nie zwróciła uwagi na to, że nie wie gdzie jest. Po prostu zaczęła iść przed siebie. Wiedziała, że musi, nie wiedziała skąd. Szła środkiem łąki, rosły tu różne wielkie i stare drzewa. Kiedy szła miała wrażenie, że drzewa usuwają się jej z drogi. Ale  nie była pewna czy to jest sen czy jawa. Nie zwracała uwagi. Szła..


  Miała wrażenie iż idzie już bardzo długo, ale nie odczuwała zmęczenia. Ten świat w którym teraz była robił się coraz bardziej ponury i dziwny. Rośliny rosły dziwnie powykręcane, nigdy takich nie widziała. Ptaki krążyły po przyciemnionym, zachmurzonym niebie, wydając skrzekliwe okrzyki. Przechodziły ją ciarki kiedy zauważała jakieś cienie sunące tuz nieopodal jej idącej ciągle w nieznane. Im dalej była tym wszystko robiło się bardziej przerażające. Zaczynała rozumieć dlaczego powinna była odłożyć książkę. Wiedziała, że coś, coś groźnego, wciąż za nią podąża. Nie opuszcza ani na krok. Mimo, że nie widziała, była pewna. Zaczynała się bać, ale strach szybko mijał, dając miejsce ogromnemu zaciekawieniu.
  W pewnym momencie zdołała się zatrzymać. Stanęła na środku jakiegoś pustkowia. Niebo przybierało tu czerwonkawą barwę na horyzoncie. Nie czuła się tu dobrze. To było jak jakaś gra, gra która miała trudne poziomy. Ale jeszcze nie poznała tych trudniejszych. Zaczynała przygotowywać się psychicznie na to co mogło się stać, ale nie miała pojęcia co tutaj może się wydarzyć. Zauważyła dość spory kamień niedaleko niej, więc poszła i spokojnie usiadła na nim, wciąż się rozglądając. Nie wyczuwała niczyjej obecności. "to dziwne" pomyślała. Kolejny już raz spojrzała na niebo, było jak by ciemniejsze, bardziej krwiste i przerażające. Poczuła coś dziwnego.. I spojrzała na siebie. Mimowolnie się wystraszyła. Jej dotychczasowe ubranie zmieniło się w jakąś byle jaką sukienkę, jak ze szpitala dla chorych umysłowo. Pod spodem nie miała nic. "Jak to się stało?", padło kolejne pytanie wśród rozrzuconych myśli. 
  Krzyk. Znów gdzieś spadała. Na chwilę zasłoniła usta dłonią. Oprócz świstu powietrza, nic. Spojrzała w dół, ciemność. "Czy ja jestem jakąś pieprz*ną Alicją z Krainy Czarów?". Zaśmiała się nerwowo. Po chwili lotu wylądowała z impetem na twardej powierzchni. Rozejrzała się. Było całkowicie ciemno. Wstała, nogi jej drżały. Ledwo stała. Próbowała znaleźć podparcie, ale nie wyczuła żadnej ściany, półki, nic. Wiedziała, że ktoś jeszcze tu jest. Po prostu wiedziała. Ale poszła dalej. Błąkała się w ciemności, szukając wyjścia, podpory, czy chociaż drobnego światła. Ciągle nic. Zaczynała się bać. 
  Po długim czasie szamotania się w tym mrocznym, ciemnym miejscu wpadła na ścianę, ścianę z klamką. Raczej z wielkim żelaznym uchwytem, ale wiedziała, że to drzwi. Próbowała je otworzyć. Pierwsze próby nie dawały żadnych rezultatów. Jednak za którymś razem otworzyła je. Z wielkim trudem pociągnęła wielkie, żelazne drzwi w swoją stronę. Z głośnym zgrzytnięciem otworzyły się na mniej więcej połowę szerokości. Weszła do środka.
  W pomieszczeniu było nieco jaśniej. Od razu zauważyła coś okropnego. Całe to pomieszczenie pokryte było czerwoną, lepka krwią. Na podłodze leżały ciała, całe mnóstwo ciał. Już wiedziała, że to ostatni poziom tej dziwnej gry. Żałowała, że nie posłuchała ostrzeżenia zapisanego w książce. Usłyszała coś.  Wiedziała, że to COŚ co cały czas ją śledziło, już tutaj było, czekało na nią. Zrozumiała, że z książki już nie wyjdzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz