Ostatnio byłem u kumpla. Zgadaliśmy się, żeby spędzić u niego noc. Pooglądać horrory, powygłupiać się i tak dalej. Normalna nocka ze znajomymi. Miało być nas czterech, ale jeden nie mógł przyjść, jak zwykle się rozchorował. Mniejsza o to, ostatecznie przyszliśmy we dwóch, ja i Maciek.
Kacper (bo tak na imię miał kumpel do którego przyszliśmy) zaprosił nas do swojego pokoju, w sumie to nie musiał nas zapraszać. Obaj wparowaliśmy do jego domu i od razu polecieliśmy na górę zrobić mu syf w pokoju. Chyba już do tego przywykł. Po kilku minutach do nas dołączył z paczką czipsów i butelką coli. Może nie było to zachwycające "menu" wieczoru, ale cóż "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma".
Siedzieliśmy przy kompie i graliśmy w jakieś nudne gry do mniej więcej 23. Potem przerzuciliśmy się na playstation i graliśmy w jakieś wyścigi, Kacper pożyczył tę grę od kuzyna. Kiedy byliśmy pewni, że młodszy bart Kacpra śpi, z powrotem włączyliśmy kompa i załączyliśmy pierwszy lepszy horror. Maciek był na tyle bojaźliwy, że nie dał rady oglądać bez zasłaniania twarzy poduszką, cały czas mieliśmy z niego polew. Zamiast się bać to się śmialiśmy jak jacyś chorzy psychicznie.
Po 3 uznaliśmy, że już nie będziemy nic oglądać. Kacper zmył się na jakieś 15 minut. Już mieliśmy sprawdzić czy wszystko z nim w porządku, jednak z drugiej strony mógł chcieć nast wkręcić. Więc siedzieliśmy w jego pokoju i czekaliśmy. Przyszedł do pokoju z wyszczerzoną gębą. Nie wiedzieliśmy o co mu chodzi. Wyciągnął zza pleców jakiś woreczek z białym proszkiem. Zacząłem się zgrywać, że chce nam wcisnąć cukier puder, ale on całkiem na poważnie gadał, że to badziewie ma wywoływać halucynacje. Ostatecznie, my, jako że nie możemy odmówić zgodziliśmy się. Tego co było potem nigdy nie zapomnę.
....
Byliśmy na niezłej fazie. Kacper miał rację co do jednego, to gówno dawało niezłe schizy. Chłopaki wręcz wdrapywali się na sufit. Wszystko się rozmazywało. Widziałem jakieś trole biegające po domu. Niby było fajnie, ale tylko na początku. Potem zaczęło się robić dziwnie. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu, zapytałem chłopaków czy też słyszeli, ale te debile tylko zaczęły się śmiać. Poszedłem na dół, nie było tam nikogo, a mnie cholernie bolała głowa. Chciałem wracać na górę, ale zobaczyłem jakiś cień przemykający po korytarzu. Pierwsza myśl, cholerna halucynacja, ale z drugiej strony już nie miałem jakichś strasznych odpałów. Koniec końców wróciłem na górę.
Maciek z Kacprem cały czas śmiali się z niczego, zaczęło mnie to już wkurzać. Położyłem się na kanapie i po prostu zasnąłem.
Kiedy się obudziłem świtało. W pokoju nikogo nie było, a mnie głowa bolała jak na kacu. Ledwo się utrzymałem na nogach kiedy wstałem z kanapy. Oczy mnie piekły, kark bolał, po prostu masakra. Poszedłem szukać reszty. Ale najpierw wszedłem do łazienki. To co tam zobaczyłem, to było straszne. Kacper z poderżniętym gardłem leżał w wannie, całą wanne wypełniała krew, wszystko było nią umazane. Szybko stamtąd wybiegłem. Mało się nie wywaliłem. Pobiegłem do salonu. Kolejny raz poczułem chęć zwrócenia wszystkiego co jadłem. Maciek wisiał podwieszony za nogi do rurki pod sufitem, z jego ust sączyła się krew. To było obrzydliwe. Szybko pobiegłem do sypialni młodszego barat mojego przyjaciela, nie było go tam, przeszukałem cały dom pomijając łazienkę i salon. Nie znalazłem go.
Wróciłem do domu w strasznym stanie. Opowiedziałem o wszystkim, na miejsce pojechała policja. Zaczęto szukać sprawcy. Mnie wysłano na terapię. Po tygodniu od zdarzenia dostałem wiadomość z policji, że młodszy brat Kacpra został odnaleziony w krytycznym stanie w lesie. Miał odcięty język i okaleczone ciało.
Ja do teraz nie mogę się pozbierać po tych zdarzeniach. Nie wiadomo kto był sprawcą, ale dowiedziono, że włamał się tamtej nocy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz