Cz.1
Już kiedy się budziła czuła, że źle zrobiła pozostając w motelu na noc. Wiedziała iż jest w zupełnie innym miejscu niż to w którym zasypiała. Kiedy jej ciało budziło się i powoli otwierała oczy w jej nozdrza uderzył nieprzyjemny zapach, który natychmiastowo ją rozbudził. Otworzyła szeroko oczy i rozejrzała się wokół siebie.
Ręce miała skrępowane za plecami, klęczała a nogi miała związane łańcuchem. Starała się zachować jasność umysłu, nie szarpała się, nie krzyczała. Wiedziała z jakiego powodu tutaj jest i wolała nie wkurzyć osób które ją tu trzymają. Długie włosy ograniczały jej widoczność, jednak mimo to dostrzegła kilka szczegółów które pomogły jej, mniej więcej zrozumieć gdzie może być.
Podłoga była zimna i gdzieniegdzie pokryta oleistymi, ciemnymi plamami, śmierdziało tu spalinami i stęchlizną, a ściany były wykonane z giętej blachy. Czyżby znajdowała się w jakiejś hali należącej do fabryki? Myślała, że to może być prawda, w końcu gdzie mogli by spokojnie przetrzymywać żywego człowieka? Na pewno tam gdzie nikt go nie usłyszy. Ba! Stara hala fabryczna była by do tego idealna, ale czy nie za bardzo przewidywalna?
Z rozmyślań wyrwały ją kroki, ciężkie i głośne. W jej stronę szedł wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna. Miał na sobie czarny garnitur, wyjściowe buty które stukały podeszwami przy każdym kroku. Facet był łysy, a oczy zasłaniały mu czarne okulary. Za nim ktoś szedł, znacznie niższy facet. Tamten był ubrany w najzwyklejsze sprane dżinsy, kremową koszulę rozpiętą do połowy, włosy rozczochrane i pokryte żelem, a na nadgarstku miał złoty zegarek, który wyglądał na cenny.
Mężczyźni stanęli na przeciw niej. Nie odzywali się, ona również nie miała zamiaru rozpoczynać konwersacji. Myślała, że może oni jej cokolwiek wyjaśnią. Jednak przez kilka minut panowała wręcz bolesna cisza. Dopiero wtedy niższy mężczyzna zabrał głos.
-Widzę iż nie jesteś zbyt rozmowna. -nie potrafiła rozpoznać głosu tego faceta, był jej całkowicie obcy, najwyraźniej przez telefon rozmawiał z nią ktoś inny.
-Mirando, mogła byś z nami współpracować. Chcemy odnaleźć twojego ojca -to słowo wymówił bardzo ironicznie- tak więc może byś jednak nam pomogła? Wydaje mi się, że to ostatnia szansa na podjęcie współpracy, inaczej nie wiem czy dobrze to się dla Ciebie skończy.
Był arogancki i nieprzyjemny kiedy mówił to wszystko. Miranda nie była pewna co mu odpowiedzieć. Ale tak wiele rzeczy chciała wiedzieć. Po kilku minutach namysłu podniosła wzrok na mężczyzn i zaczęła mówić.
-Dobrze pomogę wam, ale chce się dowiedzieć co tutaj się właściwie dzieje! -mówiła to ze łzami w oczach, a wręcz wykrzyczała te ostatnie słowa. Nie rozumiała dlaczego jej ojciec jest w coś wplątany, dlaczego zabił człowieka. Chciała tylko zrozumieć.
Wyższy mężczyzna odpiął jej nogi od łańcucha, podniósł ją ziemi i przerzucił sobie przez ramię jak jakiś worek, zabolało ją to. Jednak siedziała cicho. Mimo to niższy facet zakleił jej usta taśmą i zakrył oczy czarną chustą.
-A teraz siedź cicho, mała. - powiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz