środa, 27 marca 2013

Przesyłka cz.2

 Cz.1


 Podniosła się z kolan i przetarła oczy, próbowała myśleć jasno, ale co ona mogła zrobić? Cała się trzęsła i nie umiała opanować napływających do oczu łez. Myślała, że zaraz eksploduje od nadmiaru myśli.
Kto? Dlaczego? Po co? Co mam zrobić? Gdzie mam uciekać? Czego oni chcą? Czy mój ojciec naprawdę żyje? Co mam zrobić z ludzką głową w korytarzu do cholery?!
  Szybko pobiegła na górę do swojej sypialni i wyciągnęła z pod łóżka starą, fioletową walizkę. Otwarła szafę i zaczęła wyciągać ubrania na łóżko. Szybo poukładała je w walizce w dość chaotyczny sposób i zbiegła z walizką na dół, omal nie spadając ze schodów. Drżała na całym ciele nie mogąc nad sobą zapanować. Po prostu nie umiała. Sama nie wiedziała co powinna teraz robić i dokąd uciekać. Bała się, strasznie się bała.


  Spojrzała jeszcze raz na dom, sięgnęła po torebkę leżącą na komodzie w korytarzu. Sprawdziła czy ma portfel, komórkę i dokumenty. Kiedy miała pewność, że ma wszystko co potrzebne jej do przeżycia po za domem po prostu z niego wybiegła targając za sobą ciężką walizkę. Nawet nie zamknęła za sobą drzwi domu, pobiegła do samochodu, wrzuciła do niego bagaż, przekręciła kluczyki w stacyjce i wyjechała z podjazdu. Sama nie wiedziała gdzie ma jechać. Ale chciała wyjechać jak najdalej.
  Przez kilka godzin jechała bez przerwy kierując się po prostu przed siebie, nie zatrzymywała się, nie pytała nikogo o drogę. Kto wie, może oni mają gdzieś jakichś szpiegów? Dopiero kiedy zaczęło się ciemnieć uznała, że czas najwyższy się gdzieś zatrzymać, po za tym kończyło się jej paliwo. W jakimś małym dosyć pustym miasteczku zatrzymała się na stacji. Każdy obserwator mógł bez problemu zauważyć, że dziewczyna jest wystraszona i podenerwowana. Jakiś mężczyzna pracujący na stacji podszedł i zatankował jej samochód. Poszła zapłacić, przy okazji kupiła sobie jakiś napój i kilka batoników, żeby mieć na razie co jeść.
   Nim pojechała ze stacji zapytała czy jest w pobliżu jakieś miejsce gdzie można przenocować, mężczyzna ze stacji pokierował ją w północną strefę miasteczka, tam miał znajdować się mały obskurny motel, gdzie mogła by przenocować. Od razu tam pojechała, była wykończona.
  Faktycznie motel był paskudny tak z wierzchu jak i w środku. Okropnie buczały wentylatory powietrza, które i tak na wiele się nie zdawały. Wynajęła pokój i pokierowała się w jego stronę. Otworzyła drzwi, pokój był tak samo paskudny jak to miejsce. Było w nim strasznie gorąco, jak w saunie, okropnie śmierdziało, ze ścian obłaziła i tak poplamiona tapeta, a żarówka w lampce obok łóżka migała bladym światłem. Mimo to szybko zamknęła za sobą drzwi na klucz, zasłoniła szczelnie okno i padła wykończona na twarde łóżko.
  Kiedy po woli uchodził z niej stres, kiedy miała wrażenie, że teraz zacznie wszystko od nowa, że teraz będzie bezpieczna... Zadzwoniła jej komórka. Serce szybciej jej zabiło, jednak sięgnęła po telefon i spojrzała na wyświetlacz: [NUMER NIEZNANY]. Wystraszyła się, ale odebrała. Kiedy znów usłyszała ten nieprzyjemny, chłodny, męski głos po drugiej stronie, przełknęła głośno ślinę.
-Widzę, że nie byłaś łaskawa nas posłuchać Mirando. W takim razie na własną prośbę wpakowałaś się w kłopoty. Byliśmy w twoim domu. Nie było z tym problemu, nie zamknęłaś go. Przeszukaliśmy go, wiemy, że zabrałaś dokumenty i pieniądze i samochód. Wiesz, że Cię znajdziemy prawda? Mam nadzieję, że tak. Kiedy już będziesz w naszych rękach będziesz mogła błagać o drugą szansę, jesteś nam potrzebna Mirando, pamiętaj o tym.
  Miranda odłożyła telefon na poduszkę. Kolejna fala przerażenia i łzy w oczach. Czuła, że nie ma szans uciec przed tymi ludźmi. Jednak na dalsze plany ucieczki dała sobie czas do rana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz