piątek, 8 marca 2013

Szaleniec (Nieodpowiednia znajomość)

  Jestem samotnicą. Mieszkam całkiem sama w malutkim mieszkanku na przedmieściu, głównie po to by mieć niedaleko do mojej pracy w której spędzam większość swojego czasu. Pracuję od rana do nocy, tak więc często po pracy wybieram się do ulubionego baru, niekiedy do klubu. Lubię się czasem napić po stresującym dniu, poznać kogoś ciekawego, taką znajomość na jedną noc...
  Dzisiejszy dzień był nad wyraz stresujący. Po pracy od razu skierowałam się do pubu. Po prostu musiałam się napić i zrelaksować. Usiadłam przy barze i zamówiłam mocniejszego drinka. opijając trunek zauważyłam, że dosiadł się do mnie jakiś facet. Sam do mnie zagadał. Rozmowa nie była na najwyższym poziomie, ale cóż facet był całkiem przystojny. I tak do słowa do słowa no i facet zamówił nam po kolejnym drinku. Ostatecznie wylądowaliśmy w moim mieszkaniu, gdyż było niedaleko.
  Znajomość szybko się rozwinęła, rzekła bym nawet bardzo szybko. Praktycznie od razu wylądowaliśmy w łóżku. Nowo poznany mężczyzna szybko pozbył się moich ciuchów, które z niedbałością wylądowały na podłodze, ja pomogłam pozbyć się jego ubioru, który również leżał wymięty na podłodze. Facet rzucił mnie na łóżko, całował mnie wzdłuż nóg, i coraz wyżej i wyżej... Ustami pieścił moją kobiecość. Przejechał językiem wzdłuż brzucha. Następnie znalazł się nade mną i  bardzo namiętnie całował mnie. Zamknęła wtedy oczy i poczułam ukłucie. Szybko otworzyłam oczy. Ostatnim co widziałam nim straciłam przytomność był on ze strzykawką w ręce, uśmiechał się...


  Obudziłam się, ale nie mogłam się poruszyć. Przy każdej próbie czułam, że coś wbija się w moje ciało. Stopniowo powracałam do rzeczywistości. W pokoju było ciemno, oczy mnie szczypały i piekły. Nie mogłam mówić, moje usta były zakneblowane i to bardzo mocno, bolało mnie to. Leżałam na brzuchu, ręce i nogi miałam razem związane za plecami. Czułam, że całe moje ciało jest skrępowane sznurem. Było mi bardzo niewygodnie. W pokoju chyba nie było nikogo oprócz mnie, jednak mimo to strasznie się bała. Byłam związana, naga i bezbronna, co miała bym zrobić gdyby coś się stało? Tak wykrakałam...
  Do pokoju wszedł ten mężczyzna, którego sama tutaj przyprowadziłam. Trzymał coś za plecami. Szedł powoli w moją stronę, widziałam go dosyć wyraźnie gdyż zza drzwi wpadało tu światło. Podszedł bardzo blisko mnie, zaczęłam się szarpać i próbowałam krzyczeć. Złapał mnie za włosy i pociągnął do góry. Z oczu popłynęły mi łzy. On nic nie mówił. Wyciągnął zza pleców drugą rękę, trzymał w niej sporych rozmiarów nóż, zbliżył narzędzie do mojej twarzy. Próbowałam się wyrwać, ale skutecznie mnie unieruchomił i przejechał ostrzem po twarzy. Zaczęła krzyczeć przez knebel, z policzka popłynęła krew. Brutalnie rzucił moją głową o podłogę, z nosa również polała się stróżka krwi. Zaszedł mnie od tyłu. Nie miałam pojęcia co chce zrobić, cały czas się szamotałam pragnąc się uwolnić z tego koszmaru. Poczułam przenikliwy ból w nogach, wbił nóż w moje udo, przekręcił go i wyciągnął. Podszedł do mnie i na moich oczach oblizał nóż z mojej krwi. Płakałam, ledwo widziałam przez łzy. Tak okropnie bolało. Chciałam już umrzeć, a on dalej się bawił, cieszyło go to. Z szafki nocnej podniósł jakiś przedmiot, chyba skalpel i zaczął wycinać coś na mojej skórze. Zwijałam się z bólu. 
  Chyba mu się znudziło, kiedy chwycił nóż kuchenny i zaczął go wielokrotnie wbijać w moje ciało, powoli traciłam świadomość. A on się śmiał, to chyba ostatnia rzecz jaką pamiętam, jego donośny śmiech szaleńca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz