wtorek, 2 kwietnia 2013

Przesyłka cz.5

Cz.1






         Cz.4
Mężczyzna złapał ojca Mirandy i obezwładnił. Miranda patrzyła na nich wybałuszonymi oczyma. Po raz kolejny nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Starała sobie przypomnieć czy przypadkiem nie widziała gdzieś mężczyzny który wparował nieproszony do pokoju, jednak nigdzie w swojej pamięci nie widziała tej twarzy. Siedziała cicho, tylko dlatego, że bała się obydwóch mężczyzn. 
  Po kilku minutach szarpaniny między mężczyznami zapanował spokój. Nicolas, czyli ojciec Mirandy, przestał się szarpać, a nieznajomy go puścił. Teraz wyglądali jak by się dobrze znali. Miranda całkowicie zgłupiała, wgapiała się z niedowierzaniem w mężczyzn. 

-To ta twoja córunia, Nicki? -Zapytał z drwiną nieznajomy. -Myślałem, że masz ładniejszą córkę i nawet nie podejrzewał bym, że będzie chciała Cię wydać tamtym dupką. Mężczyzna z szyderczym uśmieszkiem na ustach wpatrywał się w Nicolasa. 
-Tak tak to moja córka. Mniejsza o to wszystko, nastraszyłeś mnie Dock, mogłeś się jakoś zapowiedzieć. A teraz naprawdę nie mam ani czasu, ani pieniędzy. Dock ty głupcze wynoś się do diabła! - Nicolas roześmiał się kończąc to zdanie, a Dock wraz z nim. 
  Dziewczyna przymocowana do kaloryfera nie wiedziała co powinna zrobić. Dock znów się na nią gapił i śmiał się jej prosto w oczy. 
-Witaj dziewczynko, widzę, że zechciałaś zdradzić kochanego tatusia? Wiesz co z jednej strony mógł bym powiedzieć, że dobrze robisz, ten stary idiota powoli gubi się w fachu, ale jednak był jednym z najlepszych...
W tym momencie wtrącił się ojciec Mirandy. 
-BYŁ?! Ja cały czas jestem najlepszym płatnym mordercą w tej części globu, Dock nie pozwalaj sobie mi ubliżać bo możesz marnie skończyć. - tu obydwaj roześmiali się serdecznie. 
  Nicolas cały czas przy czymś majstrował, coś pakował, cały czas był zajęty, mimo to był nader czujny. Cały czas odwracał się i sprawdzał czy na pewno nic się nie dzieje, czy Miranda nie chce uciec i czy Dock nie chce mu zrobić jakiegoś głupawego żartu. 
-Dobra Nicki, skoro twoja córka to takie wyrodne dziecko, to czy nie zechciał byś mi jej użyczyć? Tak na jedną noc... Jak by się przyjrzeć to wcale nie jest taka zła. - mówiąc to złapał Mirandę za piersi i zaczął się śmiać obłąkańczo. Nicolas natomiast odwrócił się w jego stronę i obdarzył go gniewnym spojrzeniem.
-Mimo wszystko to jest moja córka, a nie burdelowa dziwka. - teraz atmosfera nieco się napięła między ojcem, a jego prawdopodobnie przyjacielem.
-To co teraz masz w planach geniuszu po fachu?
-Teraz trzeba po raz kolejny zmienić pozycje w jakiej się znajdujemy, żeby ta przebrzydła suka mnie nie dorwała. Nic mnie nie obchodzi, że jej to nie pasowało, takie było zlecenie i koniec, nie mam zamiaru się przed nią płaszczyć, zwłaszcza, że ta cholerna idiotka chce mnie zabić! - Teraz Nicolas wyglądał na nieco wzburzonego.
  Ojciec odkuł Mirandę i zakuł ponownie tym razem miała ręce za plecami. Prawdopodobieństwo, że by ją wypuścił był naprawdę minimalne, tak więc nie zdziwiło jej kiedy kazał jej siedzieć cicho i nie przeszkadzać, jeśli naprawdę chce przeżyć, bo jak nie oni ją zabiją to on to zrobi w ostateczności. 
  Mężczyźni wrzucili ją do samochodu na tylne siedzenie, sami natomiast wsiedli do przodu. Samochód nie zatrzymywał się przez długie godziny. Dopiero po zmroku zahamował na jakimś odludziu. Tam ojciec wyciągnął ją z wozu i wrzucił do jakiejś starej szopy bez okien, zamknął drzwi na kłódkę. Mężczyźni natomiast pokierowali się do domu znajdującego się tuż obok szopy w której teraz przebywała Miranda.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz